Henryk Wieniawski w latach 60. XIX w. piastował posadę solisty carskiego dworu, prowadził też klasę skrzypiec w konserwatorium w Petersburgu. Miał już w dorobku młodzieńczy I Koncert fis‑moll (1852) oraz szkice kolejnego, Koncertu d‑moll op. 22, który jednak dojrzewać miał długo. Ukończony i prawykonany w Petersburgu pod batutą Antona Rubinsteina w 1862 roku jeszcze osiem lat czekał na wydanie, wielokrotnie retuszowany. Za życia autora nie zyskał szerokiej popularności – ta przyszła z czasem czyniąc go jednym z najpopularniejszych w polskim i światowym repertuarze wiolinistycznym. Koncert pozostaje wierny romantycznej konwencji dzieł tworzonych przez wirtuozów z myślą o własnych koncertach. Solista otrzymuje okazję zarówno wirtuozowskiego popisu (zwłaszcza w „cygańskim” – wedle ówczesnej mody – finale), jak i ukazania sztuki lirycznej kantyleny i urody dźwięku (w lirycznych epizodach części I i połączonym z nim attaca urodziwym Romansem). Adresatem dedykacji został inny tytan skrzypiec, Pablo de Sarasate.
Styl muzyki osiemnastego wieku odżył po ponad stuleciu w młodzieńczej Symfonii D‑dur op. 25 dwudziestopięcioletniego Siergieja Prokofiewa (której on sam nadał przydomek „Klasycznej”). W czasie studiów w petersburskim konserwatorium musiał pisać wiele rutynowych ćwiczeń w różnych stylach, dużo uwagi poświęcając analizowaniu partytur Haydna i Mozarta. W 1916 roku wpadł na pomysł skomponowania całej symfonii „w stylu Haydna” (ale – jak podkreślał – bez intencji jego naśladownictwa, czy parodii, lecz raczej intelektualnego ćwiczenia „jak tworzyłby Haydn, gdyby żył dzisiaj”). Premiera dzieła 21 kwietnia 1918 roku wzbudziła zdumienie. Prokofiew nie był debiutantem – dwa lata wcześniej jego pełna ostrych brzmień i śmiałych rytmów Suita scytyjska wywołała sensację i skandal, spodziewano się więc kolejnego takiego wydarzenia. Tymczasem eufonia i pogoda, wyszukana prostota nowego działa, połączenie tradycji (nie tylko zresztą klasycznej – sławny Gawot jest wręcz neobarokowy) i nowoczesności wywołały sporą konfuzję, ale i entuzjazm słuchaczy. Choć z początku sądzono, że utwór należy do kategorii muzycznych żartów, to z czasem okazać się miało, że wraz z równolegle rozwijanymi ideami Strawińskiego i kompozytorów francuskich – dał początek jednemu z najważniejszych nurtów muzyki XX stulecia, zwanego neoklasycyzmem.
Subtelna, barwna, intrygująca Musique de la lumière et de la pénombre (Muzyka światła i półcienia) Krzysztofa Meyera powstała w 2012 roku na zamówienie notabu.ensemble neue musik z Düsseldorfu i miała swe prawykonanie 31 stycznia 2014 roku. Przy okazji prezentacji kolejnego nowego działa na podobną obsadę, Metamorfoz w 2016 roku kompozytor wspominał: „Orkiestra kameralna o pojedynczej obsadzie jest wdzięcznym zestawem instrumentalnym, bowiem można uzyskiwać z niej kolory czyste, oraz eksponować specyfikę brzmienia każdego pojedynczego instrumentu.”