Zdaje się, że zmysłowość języka francuskiego doskonale pasuje do ukazywania piękna i bogactwa nocy. Pieśni z cyklu Les nuits d’été Hectora Berlioza, mistrza orkiestracji, ale i muzyki wokalnej, stanowią na to doskonały dowód. Otwierająca cykl Villanelle mówi co prawda jeszcze o wiośnie, Duch róży to już jednak wspomnienie właśnie letniej nocy – odbywającego się wieczór wcześniej balu, na którym dziewczyna miała przy sukni przypięty tytułowy kwiat. Finałowa pieśń cyklu, Wyspa nieznana, to z kolei dialog żeglarza i kobiety. On pyta, dokąd ją zabrać – ona nie potrzebuje żadnego prawdziwego miejsca, nie zadowolą jej ani Bałtyk, ani Jawa, chce tylko dopłynąć na wyspę, gdzie czeka prawdziwa miłość.
Nie tylko język francuski może być tak subtelny i sensualny. Pieśni Richarda Straussa do słów niemieckich także należą do najbardziej tkliwych. Zarówno Wiegenlied, jak i Morgen! to pieśni wieczorne. Kołysanka układa do snu, przenosi w sferę spokojnych marzeń i wspomnień, Morgen! to miłosna pieśń nadziei.
Podobne uczucia – może nawet jeszcze silniejsze? – da się wyrazić nawet bez słów, jak w Koncercie skrzypcowym d-moll Sibeliusa, który jest nie tylko wirtuozowski, ale także głęboko emocjonalny.
Dominika Micał, „Ruch Muzyczny”